Body wrapping – czyli jak w miesiąc straciłam 10 cm w obwodzie brzucha
Ostatnio na moim blogu pojawił się komentarz. Jakie są moje dalsze osiągnięcia w likwidowaniu nadmiernej ilości centymetrów na brzuchu i cellulitu oczywiście. Oraz jak często stosuję body wrapping. W odpowiedzi na komentarz – napisałam że dodam wpis na ten temat. I teraz słowa dotrzymuję.
A teraz mały zarys historyczny. Jestem po 2 porodach. W trakcie obu ciąż przytyłam i oczywiście nie udało mi się wrócić do pierwotnej wagi. Dodatkowym bonusem, który najbardziej mi przeszkadzał była i jest obwisła skóra na moim brzuchu i o zgrozo mega cellulit też na brzuchu.
Pod koniec maja stwierdziłam że coś z tym zrobię. Poszukałam informacji w necie i natknęłam się na 2 sposoby chwalone za swoją skuteczność. Body wrapping – czyli owijanie ciała i masaże bańką chińską.
Bańki chińskie stosowałam raz na udach – wyskoczyły mi wielgachne siniole i dałam sobie na spokój z tym sposobem. Przez te siniaki jeszcze bardziej wstydziłam się swoich nóg. Ponadto ten sposób mocno mnie bolał – więc je odstawiłam. Muszę się jeszcze kiedyś przełamać i zastosować te bańki na brzuchu. Ale na razie daleka jestem od tego.
Body-wrapping
Więc ostatecznie zaczęłam wykonywać body wrapping – czyli owijanie ciała. Jak go stosować, kto może a kto nie, jak często i wiele innych przydatnych informacji znajdziecie w artykule który otrzymacie po zapisaniu się na bezpłatną listę
na tej stronie NEWSLETTER
Tutaj opiszę co ja robiłam i jakie rezultaty mi to dało. Po pierwsze to kupiłam profesjonalny kosmetyk do body wrappingu. Ja zainwestowałam z preparat wyszczuplający z kofeiną. A od koleżanki póżniej dowiedziałam się, że kosmetyczka u której robiła body wrapping miała koncentrat cynamonowo – kofeinowy. Zresztą chyba wszystkie te preparaty są skuteczne. Znalazłam blog, na którym inna laska testowała koncentrat cynamonowo – algowy zdaje się. Walczyła z cellulitem na udach. I zrobiła zdjęcia swoim nogom przed body wrappigiem i chyba z miesiąc później. Po iluś zabiegach z tym koncentratem. Powiem Wam – efekty widać gołym okiem.
Body-wrapping efekty
Zresztą oceńcie same. Tu link do tego wpisu i zdjęć:
http://forever-redhead-girl.blogspot.com/2012/08/079-koncentrat-cynamonowo-algowy.html
No dobra. Wystarczy tego wstępu. Teraz czas na moje doświadczenia. Body wrapping systematycznie starałam się wykonywać cały czerwiec i połowę lipca. Potem przyszły upały i odechciało mi się dalszego podgrzewania mojego brzuszka. Body wrapping starałam się wykonywać 2 razy w tygodniu. Nie zawsze mi się to udawało. Z systematycznością różnie u mnie bywa. W weekend zawsze znalazłam godzinę aby się owinąć, natomiast w tygodniu… No z reguły się udawało – ale ciężko było.
Nie zawsze też robiłam tak jak zaleca producent. Czyli wysmarować się, owinąć, założyć kocyk na siebie i siedzieć godzinę. Często było tak że wysmarowałam się, owinęłam i wykonywałam jakieś domowe obowiązki biegając przez godzinę z folią na brzuchu. Wtedy efekty były mniejsze – ale też były.
Zdarzało mi się również – i to też często – ze po prostu smarowałam się koncentratem – bez owijania. Latem nie miałam ochoty na chodzenie w folii więc po prostu nasmarowałam się kremikiem i tyle. Traktowałam profesjonalny kosmetyk jak zwykły balsam. Wtedy smarowałam się znacznie mocniej. Trochę grzało – ale nie tak jak z folią,
I po jakimś miesiącu regularnego stosowania w ten czy inny sposób, zauważyłam znaczną zmianę. Po pierwsze obwód brzucha i cellulit był mniejszy. Z tego co pamiętam to spadło mi jakieś 10 cm w obwodzie. Fakt – mam co zrzucać – to pewnie i dlatego efekty całkiem konkretne. Skóra znacznie bardziej jędrna, napięta, elastyczna. Mój kangurzy worek po ciążach wyraźnie mniejszy, z czego się cieszę.
Oczywiście te 10 cm sprawy nie załatwiło – ale dało mi wiarę i chęci do dalszej walki z moim niedoskonałym brzuszkiem. Zaczęłam bardziej uważać na to ile słodyczy wcinam, staram się więcej ruszać i kupiłam profesjonalny preparat chłodzący – czyli l – karnitynę. Żeby w gorące dni nie dokładać sobie aż tak tym ciepełkiem. I widzę że to wszystko razem działa. Jak sobie nie odpuszczę – to całkiem możliwe że będę wyglądała dużo lepiej. Ale mimo wszystko najbardziej się boję że nie wystarczy mi samozaparcia – i w którymś momencie stwierdzę że już wystarczy;) No wiecie. Leniuszek ze mnie:)
A i jeszcze jedna uwaga. Nie polecam stosowania tego preparatu gdy ma się jakieś skaleczenie na skórze. Ja się nabawiłam latem jednego. Teraz nawet nie pamiętam jak to się stało. Pamiętam za to, że gdy posmarowałam mój brzuch koncentratem – w tym miejsce skaleczone – ze świeżym strupem – strasznie swędziało i zaogniło się to miejsce. Więc jak macie gdzieś skaleczenie – nie smarujcie go kremem.
Muszę jeszcze napisać, że te kosmetyki są niesamowicie wydajne. Minęło kilka miesięcy odkąd kupiłam koncentrat kofeinowy – i mimo regularnego stosowania – nawet jako zwykły balsam – jeszcze go mam. Fakt końcówki – ale i tak naprawdę na długo wystarcza.
Więc co by tu dłużej się nie rozpisywać napisze krótko. Na mnie cały ten body wrapping i owijanie ciała sprawdza się rewelacyjnie. Efekty są widoczne gołym okiem i dają mi siłę do dalszej walki z brzuszkiem. Jak mi to w nawyk wejdzie – to może zacznę i ćwiczyć tak jak jest zalecane 😉 W każdym razie polecam z czystym sercem. Aż tak nie trzeba się wysilać żeby cellulit zredukować i obwód zmniejszyć. Niektóre dziewczyny katują się wymyślnymi dietami, nadmierną ilością ćwiczeń i osiągają pewnie rezultaty podobne do moich. Więc jeśli ktoś woli prościej i szybciej – to polecam 🙂