A jednak można – o postanowieniach noworocznych słów kilka
Dzisiaj nietypowy wpis – bo nie tyle o cellulicie, jak o motywacji, dążeniu do celu i efektach własnego uporu i zmagania się ze sobą.
Może pamiętacie, a może nie, ale jestem fanką pewnego bloga, na którym laska podjęła walkę o płaski brzuch i pozbycie się fałdek tłuszczyku po ciąży. Walkę swoją zaczęła wykonując 6 Weidera. Miała 2 podejścia – przed świętami – kiedy to poległa gdzieś na połowie i dała sobie spokój z tymi ćwiczeniami do końca roku. Natomiast w Nowym Roku wystartowała ponownie. Zrobiła sobie jak wiele z nas postanowienie noworoczne – że tym razem wytrwa i zgubi zbędne kilogramy i centymetry w talii.
I dopięła swego. Fakt że zamiast 42 dni 6 Weidera ciągnęła się u niej ponad 60. Miała chwile zwątpienia, znudzenia, chciała wszystko rzucić – ale jakoś pokonała własne słabości i ćwiczyła dalej. Jak sama pisze motywowało ją głównie odbicie w lustrze i coraz mniej centymetrów w pasie.
I ostatecznie – kilka dni temu skończyła szóstkę Weidera i opublikowała swoje zdjęcia. Różnica kolosalna. Zresztą zobaczcie same
http://6weideraija.blogspot.com/2013/03/szostka-weidera-efekty-po-42-dniach.html
Przy okazji w tym wpisie zdradza co robiła, że udało jej się osiągnąć aż takie zmiany.
A jaki z tego morał mamy – że jak się chce to wszystko można 🙂 I cellulit, i fałdy na brzuchu i zbędne kilogramy zgubić. Wystarczy tylko, a dla wielu w tym mnie 😉 aż wziąć się za siebie. Nie odkładać niczego na jutro tylko dzisiaj zrobić coś dla siebie i swojego ciała. A efekty pojawią się. I to szybciej niż większość z nas myśli.
I na koniec jeden z tekstów motywacyjnych, który ostatnio mocno mi utkwił w głowie
Jeśli dziś nie jesteś dalej niż wczoraj – po prostu straciłaś dzień
2 comments