Cellulipoza – czyli co mogą nam zaproponować lekarze medycyny estetycznej w walce z cellulitem

, ,

Dzisiaj trochę z innej beczki. O domowych sposobach walki z cellulitem napisałam już naprawdę wiele. Czas przyjrzeć się metodom, które oferują nam w gabinetach odnowy biologicznej, medycyny estetycznej i tym podobnych salonach urody.

A zaczniemy od tytułowej cellulipozy – już sama nazwa wskazuje, że została wymyślona specjalnie do walki z cellulitem. Na czym polega?? W skrócie dziewczyna chętna na taki zabieg decyduje się na wkucia igieł i podłączenie do prądu.

Za ciekawie to nie brzmi, ale przyjrzyjmy się zabiegowi jeszcze bardziej. Cellulipoza (elektrolipoza to inna nazwa tego zabiegu) polega na wkuwaniu w uda, pośladki i inne miejsca dotknięte cellulitem cieniutkich i giętkich igieł. Igły wkuwa się parami pod skórę – dokładnie na głębokość 4 – 5 mm czyli tam gdzie znajduje się nasza tkanka tłuszczowa.  Do igieł podłączone są elektrody, a elektrody do generatora prądu oczywiście o bardzo niskim natężeniu. Chociaż wyczytałam, że w trakcie zabiegu stopniowo zwiększa się moc prądu.

No i pewnie zastanawiacie się co powodują te impulsy elektryczne. Otóż według fachowców zabieg ten prowadzi do miejscowego podwyższenia temperatury ciała, to z kolei przyczynia się do bardziej intensywnej przemiany materii i poprawy krążenia. Systematyczne i “seryjne” zastosowanie tej metody daje duże szanse na całkowite pozbycie się cellulitu. Seryjne – to dokładnie oznacza od 6 do 10 zabiegów a systematyczne w odstępach 1 góra 2 tygodnie. Oczywiście z racji tego że cellulit lubi wracać to i serie wykonujemy ponownie po pół roku.

Czy go polecam – z tych teoretycznych informacji – bo wiadomości Wam tu przekazane wyczytałam w necie i fachowej literaturze – nawet gdybym miała nadmiar kasy to pewnie akurat na ten zabieg bym się nie skusiła. Nie lubię igieł i wkuwania w żadnej postaci. Więc jakoś nie widzę siebie biorącą udział w tym zabiegu. Tym bardziej że na stronie jednej z kosmetyczek wyczytałam że zabieg ten wymaga od osoby przeprowadzającej go dużej fachowości i precyzji. Jeśli tego zabraknie po zabiegu możemy nabawić się trudno gojących się ran czy guzów. No i pod wpływem przepływu prądu nasze ciało drga oczywiście w sposób absolutnie nie podlegający naszej kontroli 🙂 Nie wiem jak na ten drobny szczegół bym się zapatrywała 😀

Swoją drogą buszując po internecie trochę ofert na wykonanie tego zabiegu znalazłam. Cena serii z tego co zauważyłam to koszt 600 – 1000 zł. Opinie o zabiegu różniaste. Od achów i ochów po zupełny brak rezultatów 🙂

Więc same oceńcie czy taki zabieg Wam pasuje i czy gotowe jesteście na zainwestowanie tylu pieniędzy w ten zabieg. Pewnie jakby się poszukało na zakupach grupowych znalazłoby się jakąś tańszą wersję tego zabiegu. 

Ja go w każdym razie nie oceniam – bo go nie stosowałam, a jedynie dzielę się wiedzą i ciekawostkami wygrzebanymi w necie:)

Za to z ulgą wracam do swoich rozgrzewających zabiegów antycellulitowych 🙂 W zaciszu domowym i znacznie tańsze

 

Jeden komentarz


  1. //

    średnio wierzę w te wszystkie zabiegi kosmetyczne. Najgorsze jest to, że w tej chwili nawet na forach nie można znaleźć obiektywnych opinii (bo jakaś połowa jest sprytną reklamą). Myślałam kiedyś o endermologii, ale opinie były rożniaste, więc stwierdziłam że wolę pomęczyć się w domu bańką chinską
     

Comments are closed.