Jaką dietę uwielbia cellulit – czyli co jeść by został z Tobą na zawsze
Zastanawiasz się jakim cudem Twoja walka z cellulitem jest ciągle nierówna? Jakim cudem, gdy tylko na parę tygodni odpuścisz sobie masaże, zabiegi typu body wrap czy bańki chińskie (a może inną równie skuteczną metodę – ale już niekoniecznie wykonywaną samej w domu) on atakuje z podwójną siłą i wraca do Ciebie?
Być może kiedyś przemknęło Ci przez głowę, że mimo wszystko coś robisz nie tak. Dostarczasz mu nieświadomie jakiejś super tajnej broni, a pomarańczowa skórka z tego korzysta. Mimo że wygrywasz pojedyncze bitwy – szala zwycięstwa w wojnie przechyla się na jego stronę. I jeśli tak myślisz – to jesteś bliżej prawdy niż Ci się zdaje.
Bo fakty wyglądają tak – że praktycznie dzień w dzień sama karmisz swój cellulit. Dostarczasz mu substancji niezbędnych do przeżycia. A wręcz dostarczasz mu produktów, dzięki którym systematycznie rośnie w siłę – co widać gołym okiem na Twoich udach i pupie.
Czas zakończyć ten toksyczny związek i przestać karmić wroga. A żeby przestać go dokarmiać trzeba wiedzieć jakie jedzenie uwielbia cellulit.
- Słodkości – w każdej postaci i w każdej ilości. Im więcej tym lepiej. Węglowodany przecież są substancjami, które najprościej i najłatwiej zmagazynować w naszym ciele (na gorsze czasy) oczywiście w postaci komórek tłuszczowych. I wcale nie wystarczy, że przestaniesz słodzić kawę czy herbatę. Cukier jest wszędzie – począwszy od napojów gazowanych jak i nektarów owocowych wszelkiej maści. Spotkasz go w pieczywie, surówkach, sosach i to w takiej ilości – że w zupełności pokryje zapotrzebowanie twojego organizmu. Więc jak ułatwić sobie walkę ze słodyczami. Ja mam 2 patenty na unikanie ich. Po pierwsze zanim sięgnę po ciastko czy baton wyobrażam sobie ile potem będę musiała spędzić czasu na masażach i pielęgnacji ciała – nawet naprzemiennymi prysznicami – których nie cierpię – aby znowu nogi były wolne od cellulitu. Ile czasu mogę zaoszczędzić na inne – znacznie ciekawsze i pasjonujące rzeczy – niż walkę z cellulitem. A także zbędnymi kilogramami i zmarszczkami. Cukier szkodzi na znacznie większym obszarze wygląd nóg czy brzucha. Drugi sposób – jeszcze bardziej skuteczny – nie kupuję słodyczy. jeśłi ich nie kupię – nie wyniosę w torbie ze sklepu – to na pewno ich nie zjem. Staram się o tym pamiętać i zamiast czekolady wrzucać słodkie owoce do koszyka. Które zawierają znacznie zdrowszą odmianę cukru w postaci cukrów prostych
- Dobrze posolone potrawy – kolejna zmora naszych czasów. Kiedyś sól była rarytasem. Stać na nią było niewielu – a jak już ktoś ją miał – to używał bardzo delikatnie – by starczyła mu na naprawdę długo. A teraz. teraz kilogram soli to wydatek góra 1 – 2 zł. Towar dostępny dla każdego i nadużywany przez wielu. W takiej ilości w jakiej ją spożywamy możemy nabawić się jedynie chorób. I to całkiem poważnych – związanych z układem krążenia na przykład. Soląc potrawy samemu zapominamy, że także w jedzeniu którego same nie przygotowałyśmy ( chleb, gotowe dania, półprodukty spożywcze) znajduje się równie duża – jak nie większa ilość soli. W konsekwencji dzień w dzień przekraczamy zalecane normy spożycia minimum 3- krotnie. A jeśli lubimy słone jedzenie i chętnie dosalamy – możemy być pewne że zjadamy nawet 5 razy więcej soli dziennie niż powinnyśmy. No dobra – a czemu sól tak dobrze dogaduje się z cellulitem?? Bo zatrzymuje wodę w organizmie. A co za tym idzie upośledza działanie naszego układu krwionośnego i prawidłową i zdrową wymianę substancji przemiany materii w komórkach
- Kawę – tak – mała czarna to to co pomarańczowa skórka lubi najbardziej. Oczywiście pod warunkiem, że jest wprowadzona do organizmu przez układ pokarmowy. Bo już kofeiny w kosmetykach cellulit nie znosi. Ale jeśli mało śpimy, jesteśmy chronicznie zmęczone, żyjemy na najwyższych obrotach i nie możemy sobie pozwolić na chwilę odpoczynku – to kawę pijemy hektolitrami. I w ten sposób znowu dajemy całką niezły arsenał naszemu cellulitowi. kawę porównałabym do porządnej broni dalekiego zasięgu. Pijemy kawę – dostarczamy kofeinę do organizmu. Kofeina z kolei pobudza apetyt – a skoro zjadamy więcej niż potrzebujemy – organizm nadwyżki odkłada w postaci tkanki tłuszczowej. Kolejny aspekt – kawa którą pijemy zawiera szereg substancji uważanych za toksyczne dla naszego organizmu – i tak zamiast oczyszczać organizm z każdą filiżanką kawy zaśmiecamy go coraz bardziej. Kawa powoduje także wzrost poziomu kortyzolu w krwi – jednego z hormonów który ewidentnie służy cellulitowi. Dlatego zanim sięgniesz po kolejną filiżankę kawy – zastanów się, czy nie lepiej zamiast kawy wypić zieloną herbatę (która przyspiesza trawienie). A jeśli już musisz wypić kawę – popij ją dużą ilością wody – tak aby jak najszybciej i ja najwięcej wypłukać toksyn z organizmu
- Ulepszacze – czyli chemia w najczystszej postaci. Dzięki nim potrawy są bajecznie kolorowe, zawsze świeżo wyglądają i nigdy nie zmieniają kształtu. Dzięki nim ciasto zawsze jest wyrośnięte, bita śmietana sztywna, a potrawy pachną tak jakby były zrobione ze świeżo zerwanych owoców i warzyw z ogródka. Wszelkiego rodzaju konserwanty, wzmacniacze smaku i zapachu, substancje spulchniające, utwardzające i co nie tylko. Kiedyś były oznaczane symbolami E-. Teraz, gdy konsumenci są wyczuleni na te oznaczenia – coraz częściej można spotkać ich pełną nazwę chemiczną – ten sam produkt, ale już się tak źle nie kojarzy. Czemu ulepszacze wzmagają cellulit – bo zawierają całą masę toksyn, dodatkowe puste kalorie i sól w dużej ilości. Razem świetnie współpracują. Sprawiają że komórki są niedożywione – zawierają zbyt dużo wody i toksyn, a stąd już tylko krok do przerostu komórek tłuszczowych i widocznego gołym okiem cellulitu
- Alkohol – czy wiesz, że naukowcy już dawno udowodnili, iz kobiety które regularnie piją wino mają znacznie wyższy poziom hormonów żeńskich – estrogenu – niż te, które wino piją sporadycznie. A że właśnie estrogen decyduje o naszych komórkach tłuszczowych – ich ilości, wielkości i sposobie odkładania się w organizmie to praktycznie dzięki alkoholowi cellulit mamy gwarantowany
4 comments