Mity i “HITY” na temat body wrappingu

, , ,

Surfując sobie ostatnio po internecie ze zdziwieniem odkryłam że owijanie ciała jest już na tyle popularne że zaczynają się pojawiać na jego temat różne totalnie sprzeczne informacje. Przeglądając fora i blogi z podziwu nie mogłam wyjść nad pomysłowością ludzką. I właśnie ta pomysłowość zainspirowała mnie do tego wpisu.
Dowiedziałam się na przykład że owijanie folią ciała jest nie tylko skutecznym sposobem na cellulit ale także hardcorowym sposobem z wyższej półki na szybkie odchudzanie.


Otóż ktoś tam (już nie pamiętam kto) wpadł na pomysł że można szybko schudnąć biegając i stosując body wrapping jednocześnie. Czyli owijamy się folią, najlepiej od stóp do głów (no przesadziłam – ale i sposób mocno przesadzony jest) i nie ruszamy pod kocyk – tylko na kilku kilometrowy bieg. Efekty podobno widoczne po jednym razie. Tylko nie do końca rozumiem jakie efekty ktoś chce w ten sposób uzyskać. Szybkie odwodnienie i maksymalne przegrzanie?? Odparzenia skóry?? Zainteresowanie innych biegaczy czy tez okolicznych psów co wydaje takie szeleszczące odgłosy? Pogorszenie stanu zdrowia? (Taki wyczyn na pewno nie przejdzie bez echa w naszym organizmie). Ja rozumiem że wiele z nas marzy o szybkich efektach – ale bez przesady. Jak coś robić to jednak z głową – a nie na hura bo działa. W ten sposób można sobie więcej złego zrobić niż dobrego – więc wersję odchudzającego biegania z owijaniem ciała odradzam

Kolejny “ciekawy” pomysł na jaki się natknęłam w necie to już owijanie ciała w walce z cellulitem – ale kilkugodzinne. Czyli smarujesz się kremikiem – ale na pewno nie jest to koncentrat na cellulit Bingo Spa – a następnie kładziesz się i zasypiasz. Z profesjonalnym koncentratem do body wrappingu zadanie nie do wykonania. Grzeje – przynajmniej mnie – tak mocno że o spaniu nie ma mowy. Ja raczej skupiam się na odliczaniu czasu ile jeszcze powinnam w tym kokonie siedzieć. Chyba że to ma być sposób na nieprzespaną noc – bo na przykład nie chcemy zaspać albo lubimy się pastwić nad sobą. Szczerze – dla mnie taka rada jest bez sensu i nie do wykonania. Po pierwsze piecze – nawet jeszcze po zdjęciu folii po godzinie – więc nie widzę się poddającej się takiemu zabiegowi 8 godzin. Chociaż pewnie z owiniętym brzuchem nie miałabym problemów ze wstaniem. Po drugie – tak jak w przypadku biegania – w ten sposób można nabawić się odparzeń, poparzeń i innych zaczerwień na skórze – które wcale szybko zejść nie muszą i wtedy z powodzeniem możemy udawać rdzennego mieszkańca Ameryki:) \. Po trzecie to zbyt intensywny zabieg by poddawać mu nasze ciało kilka godzin z rzędu. W salonach piękności, SPA – gdzie pracują profesjonaliści – body wrapping trwa góra 2 godziny. Godzina to optymalny czas by upiększyć się i poprawić wygląd swojego ciała. Dłuższe zabiegi to torturowanie się. Skoro profesjonaliści zalecają godzinę – to wykonujmy zabieg godzinę – bez wydziwiania.

Kolejny mit z jakim spotkałam się na forach – po body wrappingu cellulit wraca ze zdwojoną siłą. Szczerze ani u siebie ani licznej grupy znajomych – nie zauważyłam, usłyszałam czegoś takiego. Więc jeśli ktoś zauważył coś takiego to wniosek jest jeden. Ktoś tak zachłysnął się efektami że zupełnie nie zważa na to co robi. Czyli nie wspomaga uzyskanych efektów odpowiednią dietą, ćwiczeniami, masażami czy kosmetykami. Wręcz odwrotnie – wcina dużo przetworzonej chemicznej żywności, zapycha słodyczami popija colą i piwem. Siedzi godzinami przed telewizorem i po jakimś czasie budzi się z “wysypem” cellulitu. No a wtedy jaki wniosek – body wrapping nie działa – wręcz szkodzi – lepiej wyglądałam bez niego.
Ale o tym co poza zabiegami zrobiła dana dziewczyna dla swojego ciała i urody to ani słowa. Przecież łatwiej zwalić winę na coś lub kogoś niż pogodzić się z faktem że samemu dało się ciała.


A na sam koniec wisienka na torcie – w wyniku owijania się folią – wydalone z organizmu toksyny z powrotem są wchłaniane przez skórę. Wiecie – ja tam jestem znawcą entuzjastą – a nie osobą z wykształceniem kosmetologicznym. Dlatego zapytałam 3 kosmetyczek czy faktycznie takie zjawisko ma miejsce. Dwie mnie wyśmiały, a trzecia dosadnie popukała się w głowę pytając skąd takie niusy wypływają. Owszem – pocąc się pozbywamy się między innymi toksyn z organizmu –  ale ich ponowne wchłonięcie przez skórę wcale takie proste i łatwe nie jest. Nie wystarczy się owinąć folią by wróciły do nas jak bumerang.

Nasz organizm jest na tyle sprytny, że ma szereg mechanizmów zabezpieczających przed ponownym wchłanianiem tego co uznał za niepotrzebne i się pozbył. Sam sposób w jaki zbudowana jest skóra ma za zadanie uchronić nas przed takimi efektami właśnie. Oczywiście nie twierdzę że przez skórę nic się nie wchłania. Po prostu aby się coś wchłonęło muszą być zapewnione odpowiednie warunki by wchłanianie przez skórę mogło mieć miejsce. Swoją drogą to jest temat na osobny wpis – który całkiem możliwe że niedługo znajdziecie na tym blogu

3 komentarze


  1. //

    co do owijania się i biegania w folii, to kiedyś czytałam wywiad z Anją Rubik, która robiła tak kiedy miała kilkanaście lat i mieszkała w Paryżu… czyli ten  "pomysł" nie jest taki nowy jakby się mogło zdawać 😉
    A ten ostatni punkt też mnie rozbawił. Jestem farmaceutką i gdyby wszystko tak łatwo  i szybko wchłaniało się przez skórę to maści musiałabym sprzedawać chyba w pięciomililitrowych tubkach jako substancje bardzo silnie działające 🙂 


  2. //

    moje spostreżenie jest takie, że odkąd pojawiła się moda na blogi fit, czyta się najróżniejsze rzeczy często niezgodne z prawdą niestety 🙁 niektóre osoby nie mają pojęcie pisząc notki, co jest zdrowe, a co nie, przez to wprowadzają wiele osób w błąd 🙁


  3. //

    W końu ktoś napisał o owijaniu się bez owijania w bawełnę 😀

Comments are closed.